Miłość do Wiedźmina przyszła do mnie w liceum – niespodziewana, dzika, porywająca. Pamiętam, jak pierwszy tom pochłonęłam w dwa dni, jakby ktoś podsunął mi klucz do innego świata. Potem już nie potrafiłam się zatrzymać – audiobooki w uszach, na przerwach w szkole, w drodze powrotnej, przed snem. Wciąż za mało.
Wśród całej tej magii i potworów, to właśnie Yennefer z Vengerbergu na zawsze zagościła w moim sercu.
Pewna siebie. Ostra. Magnetyczna. Lekko toksyczna, ale przez to, że była nieidealna – i właśnie dlatego prawdziwa.
Od tamtej pory, pisząc własne opowieści, tworząc postacie w grach fabularnych, zawsze gdzieś w tle unosiła się jej cienka, nieuchwytna nuta.
I nawet jeśli ktoś nigdy nie sięgnął po książkę, nawet jeśli nigdy nie widział serialu – słowa bez i agrest mówią wszystko. Yen była tutaj.
Dlatego, kiedy w moje dłonie trafił olejek do ciała „Yen” – o zapachu bzu i agrestu – wiedziałam, że to nie będzie tylko kosmetyk. To będzie most. Między codziennością a magią. Między tym, kim jestem, a kim czasami pragnę być. Kilka kropel na skórze – i na chwilę staję się nią. Pewną siebie. Silną. Piękną w swojej niedoskonałości. Pachnącą obietnicą wiosny i marzeń.
Bo to nie jest tylko zapach.
To wspomnienie tamtych majowych popołudni, kiedy jako dziecko rwałam bez z krzaków na osiedlu. Kiedy mama wkładała gałązki do wazonu, a cały dom pachniał światem, w którym wszystko było jeszcze możliwe. Bez w tym olejku jest intensywny, głęboki, prawdziwy – jak zatrzymana na zawsze chwila szczęścia.
Agrest z kolei gdzieś tam jest, może ukryty, może tylko szeptem przypominający, że życie ma swoje ciche, ukryte nuty. Ledwo wyczuwalny, jeśli w ogóle.
Nie jest to zapach dla każdego. Mój mąż powiedział, że pachnę jak łazienka, czy tam toaleta.
Uśmiechnęłam się tylko. Bo nie każdy rozpozna magię, nawet kiedy ta dotyka go prosto w serce.
Olejek jest cudownie wydajny.
Jedna kropelka – i pachnie nie tylko skóra, ale też piżama, poduszka, całe sny. Jakby magię można było naprawdę zamknąć w butelce.
Podsumowując:
Jeśli masz w sobie choćby iskierkę tęsknoty za czymś więcej – weź go do ręki.
Zakropl kilka kropel na skórę.
Zamknij oczy.
I przypomnij sobie, że w głębi serca zawsze byłaś czarodziejką.

P.S. To nie jest post sponsorowany. Jak coś jest super, to nie trzeba płacić, żeby reklamowali, co nie?.
Bardzo ładne 😉
A gdzie go można kupić?
https://www.soap-szop.pl/produkt/olejek-yen/