Zanim poznałam mojego obecnego męża – faceta, który totalnie przewrócił mój świat do góry nogami i jednocześnie sprawił, że wreszcie wszystko zaczęło stać na swoim miejscu – przeszłam przez prawdziwy randkowy survival. Serio, przez te kilka lat między rozwodem a stabilizacją zdążyłam przetestować na własnej skórze prawie wszystkie modele randkowiczów. I to nie tylko w teorii. Widziałam ich w akcji.
Byli ci od wielkich deklaracji po tygodniu znajomości, co kończyło się nagłym zniknięciem po dwóch. Byli ci, którzy „nie szukają niczego poważnego, ale może jakoś to wyjdzie”. Byli narcyzi, emocjonalni zombie, chłopcy-mamuśki i wieczni filozofowie, co analizowali każdy szczegół tak, że zanim dotarliśmy do pierwszej randki, czułam się jak temat ich pracy magisterskiej. No i oczywiście „dżolero” – zawodowi uciekinierzy, dla których zaangażowanie to śmiertelna pułapka, a ich urok działa tak skutecznie, że łatwo wpaść w iluzję, że to Ty musisz o nich zabiegać, a nie odwrotnie.
A jednak – udało mi się złowić mojego wieloryba. I nie dlatego, że stosowałam jakieś wysublimowane techniki podrywu. Wręcz przeciwnie.
Randkowe bzdury, które ludzie powtarzają jak mantrę
O randkowaniu i budowaniu relacji powiedziano już tyle, że człowiek może mieć wrażenie, że zamiast kogoś poznać i zobaczyć, czy się dogadujecie, trzeba przejść przez jakiś wieloetapowy egzamin ze strategii manipulacji.
- „Nie odpisuj od razu, bo pomyśli, że jesteś zbyt chętna.”
- „Nie mów mu, że Ci zależy, bo się wystraszy.”
- „Spraw, żeby był zazdrosny, wtedy bardziej się zaangażuje.”
- „Nie bądź zbyt dostępna, facet lubi wyzwania.”
Jasne. Jak ktoś szuka relacji rodem z taniego harlequina, gdzie wielki samiec alfa pada do stóp kapryśnej heroiny po serii manipulacyjnych zabiegów, to może i mu się to sprawdzi. Ale jeśli chcesz znaleźć kogoś, kto naprawdę jest na Ciebie gotowy i chce być z Tobą – to tego typu rady są jak instrukcja obsługi dla osób, które celują w przeciętność.
Bo oto jest tajemnica sukcesu: ten właściwy facet nie „straci zainteresowania”, jeśli zobaczy, że Ci zależy. On właśnie tego szuka.
Rób miejsce na właściwego, zamiast gonić za niegotowymi
To, co sprawiło, że spotkałam mojego męża i że nasza relacja od początku była autentyczna, to fakt, że ja już w tamtym momencie dokładnie wiedziałam, czego nie chcę.
Nie chciałam tracić czasu na typów, którzy „nie wiedzą, czego chcą” – bo ich niezdecydowanie jest decyzją. Nie chciałam faceta, który bawi się w kotka i myszkę – bo jeśli ktoś nie potrafi być dorosły w relacji, to nie stanie się nagle cudownie dojrzały, kiedy sprawy zrobią się poważniejsze. Nie chciałam kogoś, kto jest ze mną tylko wtedy, gdy wszystko układa się po jego myśli – bo prawdziwy partner to ten, który stoi obok nawet wtedy, gdy życie daje Ci w kość.
Wiedziałam też, czego chcę. Chciałam kogoś, kto nie ucieka, kiedy sprawy stają się poważne. Kto ma odwagę nawiązać emocjonalną więź. Kto jest silny, ale nie dlatego, że nie ma uczuć – tylko dlatego, że umie sobie z nimi radzić.
I dokładnie to dostałam. Ale nie dlatego, że udawałam niedostępną albo stosowałam jakieś tanie sztuczki. Dostałam to, bo nie traciłam czasu na tych, którzy nie byli gotowi na to, co mogłam dać.
Dlaczego gierki nigdy nie dadzą Ci trwałej relacji?
Jeśli zaczynasz związek od manipulacji – prędzej czy później to się na Tobie odbije.
Gierki i strategie działają na facetów, którzy lubią takie gierki. A tacy nigdy nie będą traktować Cię jak kogoś, kto jest wart szczerości i zaangażowania. Dla nich jesteś kolejnym etapem do zdobycia, a nie kobietą, z którą chcą budować przyszłość.
Prawdziwy mężczyzna – taki, który chce stabilnej, wartościowej relacji – nie będzie uciekał, gdy pokażesz mu, że Ci zależy. On właśnie tego szuka.
To nie znaczy, że masz rzucać się na każdego, kto okaże Ci odrobinę uwagi. Ale jeśli naprawdę masz coś do zaoferowania i wiesz, czego chcesz – to właśnie nie granie stanie się Twoją największą przewagą.
Jak przyciągnąć właściwego faceta?
- Nie bój się pokazać, że Ci zależy – ale tylko, jeśli to działa w dwie strony.
Jeśli ktoś reaguje na Twoje zaangażowanie ucieczką albo dystansem – to nie jest ten właściwy. Ten właściwy będzie wdzięczny, że w końcu spotkał kobietę, która nie boi się być autentyczna. - Znasz swoją wartość? To nie trać czasu na tych, którzy jej nie widzą.
Facet, który „nie wie, czego chce” – to facet, który wie, ale nie mówi Ci wprost, że to nie Ty. Idź dalej. - Jeśli musisz kogoś przekonywać, żeby z Tobą był – to znaczy, że to nie to.
Miłość nie jest projektem sprzedażowym. Jeśli trzeba kogoś „przekonywać”, to znaczy, że ta osoba nie jest gotowa na to, co oferujesz. - Nie myl „gry w zdobywanie” z autentycznym przyciąganiem.
To, że ktoś na początku się stara, nie znaczy, że tak będzie zawsze. Najważniejsze jest to, co dzieje się po kilku miesiącach – czy dalej inwestuje w relację, czy jego zaangażowanie spada? - Nie bój się być pierwsza.
Pierwsza napisz. Pierwsza powiedz, że Ci się podoba. Pierwsza zaproponuj spotkanie. Jeśli on ucieknie – znaczy, że nigdy nie był gotowy na relację. Jeśli zostanie – znaczy, że właśnie dałaś mu to, czego szukał.
I tak właśnie złowiłam swojego wieloryba. Nie dlatego, że udawałam niedostępną, ale dlatego, że wiedziałam, czego chcę – i nie marnowałam czasu na tych, którzy nie byli w stanie mi tego dać.
Ty też możesz. Musisz tylko przestać bawić się w plankton i w końcu rzucić sieci.
Wielorybów nie łapie się w sieci, może ten twój to jednak makrela